Kiedy jestem sam...
Gdy nie odpisuje przyjaciel, gdy wszystko nakłada się na raz, gdy przyjaciele zapominają, kiedy okazuje się kto jest przyjacielem a kto nim nigdy nie był. Kiedy wiem, że cierpienie jest potrzebne do wzrostu, gdy myślę o przyszłości i teraźniejszości... Kiedy modlitwa przeradza się w płacz duszy, kiedy co gorsza oschłość... Kiedy myślę o kimś, kto poświęca mi swój czas, na prostym przykładzie - pisania ze mną... Kiedy myślę o kimś... kiedy dobija samotność, pomimo, że tyle osób dokoła (jednak zdają się być tylko otoczką).
Czytam ten tekst autorstwa przyjaciela, którego już nie ma w Przemyślu, z którym mam nadzieję za lat trzy widywać się codziennie. Kiedy tak czytam, przeradza się to w modlitwę, odzwierciedlenie wnętrza...