sobota, 31 marca 2018

O vere beata nox, quae sola meruit scire tempus et horam, in qua Christus ab inferis resurrexit!

O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę Zmartwychwstania Chrystusa.

   To słowa Orędzia Wielkanocnego Exultet, które usłyszymy już za kilka chwil w liturgii Wigilii Paschalnej. Kochani! Zbliża się moment na radosne Alleluia. Życzę Wam przede wszystkim radości paschalnej, która objawi się w pełnym zjednoczeniu ze Zmartwychwstałym w Eucharystii. Życzę wam niezachwianej wiary, niezawodnej nadziei i doskonałej miłości i rozeznania woli Bożej w życiu każdego z was. Niech Zmartwychwstały wejdzie tam, gdzie Go z różnych przyczyn jeszcze nie ma. 




   Niech Ten, który nas odkupił przenika wasze życie, niech doświadczenie grzechu, który jak mówi Exultet był konieczny, aby świat został odkupiony nie będzie przeszkodą a okazją do intymnego spotkania z Mesjaszem. Pokój i Dobro!!!

czwartek, 29 marca 2018

To jest Ciało Moje za was wydane.

    Dziś jest szczególny dzień. Dziękujemy w sposób szczególny Panu Bogu za dar Eucharystii i kapłaństwa! On zostawił nam Siebie. Poczyńmy w tej ciszy ciemnicy kilka refleksji.

   Będąc na Mszy Krzyżma usłyszałem słowa abpa Adama, który dziękując ministrantom i lektorom za posługę wyraził przekonanie, że w sercach wielu z nas jest zasiane ziarno powołania kapłańskiego. Wtedy właśnie taki ktoś czuje drgnienie serca i wewnętrzną odpowiedzialność. Arcypasterz prosił, abyśmy pielęgnowali w sobie już teraz ten cenny dar. 
   W I liście św. Pawła do Koryntian czytamy dziś takie słowa: 
Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał go i rzekł: To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę! 

   W ciszy ciemnicy, po wielu wcześniejszych zmaganiach, zatrzymują mnie słowa: za was wydane. Pan Jezus posyła kapłanów do wszystkich, i za wszystkich przez ich ręce przychodzi na ołtarz. Pod koniec adoracji po prostu usiadłem z Nim, obok Niego, bo tabernakulum w kaplicy przechowania stoi na podstawie, a ta na ławce. Doceńmy ten dar bliskości samego Boga, szczególnie w tym czasie... On wydał się za nas na mękę i śmierć, dopełnił wydania się w wieczerniku. 
   Módlmy się za kapłanów, o świętość dla nich, oraz o nowych kapłanów. Bo powołani są. Tylko trzeba się wydać Jemu, oddać swoje życie. 

poniedziałek, 19 marca 2018

O cierpieniu, które prowadzi do Paschy


  
   Często przychodzi w naszym życiu sytuacja, kiedy ktoś żali się nam, że cierpi. Co wtedy? Często nie wiemy tak naprawdę co jest istotą Wielkiej Nocy, jak to wyjaśnić? O tym dziś sobie powiemy. 
   Na wstępie umieszczę słowa ku refleksji, fragment II części "Gorzkich Żalów", które wczoraj śpiewaliśmy, które to słowa towarzyszą mi i echem odbijają się wewnątrz mnie: 
Pójdźmyż, grzesznicy, oto nam gotują -
ze Krwi Jezusa dla serca ochłody - 
zdrój żywej wody. 

To dla każdego z nas "gotowano", dla nas wydobywała się Najdroższa Krew, która nas oczyszcza... Zostawiam to Wam do przemyślenia, sobie także.
   Warto w tym miejscu powiedzieć słów kilka o nabożeństwie Gorzkich Żali. Nabożeństwo to zostało napisane w Warszawie, w 1707 roku na potrzeby Bractwa św. Rocha przy kościele Świętego Krzyża. Nabożeństwo z jednej strony opiera się na motywach dawnej jutrzni w formie praktykowanej w XVIII w., z drugiej zaś zawiera pewne elementy średniowiecznych pasyjnych misteriów liturgicznych. Na ich podstawie ks.Wawrzyniec Benik ze zgromadzenia księży misjonarzy świętego Wincentego à Paulo opracował strukturę i napisał tekst nowego nabożeństwa. U początku XX wieku dokonano korekt tekstu nabożeństwa ze względu na archaizmy oraz słowa: żydzi (bije, popycha żyd nieposkromiony, Jezu od żydostwa...) Gorzkie Żale to nabożeństwo polskie, nie odprawiane nigdzie indziej, tylko w naszej Ojczyźnie. Dawniej połączone z nieszporami, śpiewane w całości (III części). Czas Wielkiego Postu zmierza ku końcowi. Warto udać się w najbliższą niedzielę na nabożeństwo Gorzkich Żalów.
   Cierpienie Chrystusa, Jego męka i śmierć kończą się zmartwychwstaniem i odkupieniem całej ludzkości. Męka zaprowadziła Jezusa na śmierć, ta zaś do wypełnienia się Paschy. Termin Pascha posiada wiele znaczeń, a wywodzi się z hebrajskiego pesah. Najbardziej znane znaczenia to: skakanie (utykanie, rytualny taniec), przechodzenie. Chrystus przemienia starotestamentalną Paschę w nową, jest On nią sam. Jest nią Jego zmartwychwstanie. Warto podjąć trud dźwigania naszych krzyży, cierpień, gorszych dni i momentów, aby dojść do Paschy, aby odnajdywać w tych cierpieniach Chrystusa, aby oddawać Mu cierpiących... 
   Kolejna rzecz - dziś także przypomniały mi się słowa znajomego człowieka, którego spotkałem jakiś już czas temu po jego powrocie z Maroka. Rzekł wtedy, że nie znosi widoku twarzy ludzi tutaj, smutnych, zagniewanych, smętnych. Faktycznie, może i wziąłem sobie to wtedy do serca, ale to jest prawda. Chrześcijanin nie może się smucić, powinien mieć twarz radosną, albo jeśli tego wymaga sytuacja, czas czy nastrój, zamyśloną, poważną, ale nigdy ponurą, smętną, złą. Często w autobusie, na mieście widzę smutne, przygnębione, posępne, zagniewane. I myślę sobie: czy nie szkoda życia na taki wyraz twarzy i nastrój ducha? Stroniąc od naiwności i wesołkowatości trzeba utrzymywać w sobie radość, zwłaszcza jeśli wczoraj byłeś w kościele i przyjąłeś Komunię Świętą, swojego Pana! Nosisz Go w sobie! Jego...! Jest poniedziałek, lub coś cię gryzie, ale nie trać czasu na bycie ponurym. Szkoda życia. Jezus Cię odkupił przez mękę i Paschę, został z Tobą w Sakramencie Ołtarza, możesz przyjść do Jego kapłanów i wyzbyć się grzechów, On stworzył piękny świat, innych ludzi, zechciej wyjść na spotkanie drugiego, na spotkanie z przyrodą, na spotkanie z Bogiem... pomimo, że tutaj np. warunki są jakie są. 

   Słyszę też ostatnio, że tych Świąt z roku na rok czuć coraz mniej, a zwłaszcza w takiej scenerii atmosfery. Nie chodzi o atmosferę. Chodzi o przeżycie! Jak przeżyję liturgię Wielkiego Tygodnia, i czy przeżyję  PRZEJŚCIE - PASCHĘ w Wielką Sobotę wieczorem... nie o ilość jaj, potraw, o klimat. Istotą jest cierpiący, umierający i zmartwychwstający Zbawca, Odkupiciel, Jezus Chrystus. 
   Niech podsumowaniem i klamrą spinającą te myśli będą słowa Orędzia Wielkanocnego (Exultet), które usłyszymy śpiewane w Wielką Noc: 
Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani. Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni.
(...)

O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa.
O tej to nocy napisano: a noc jako dzień zajaśnieje, oraz: noc będzie mi światłem i radością.

wtorek, 6 marca 2018

Na czym skupiamy naszą uwagę?


   Kochani! Dziś tak po prostu zrodziło się we mnie pytanie o fundamentalne rzeczy, tzn. na czymś co wyznacza nasz życiowy szlak. Na czym skupia się uwaga człowieka. Bo tak trudno dziś w zabieganym świecie znaleźć czas na takie pytanie, nie zawsze szczerze do tego podchodzimy. 
   Przeglądając dziś pewien portal społecznościowy zauważyłem udostępniony przez znajomego cytat nieznanego pochodzenia: Kto nie oddycha Bogiem, udusi się sobą. ... jakże mocne słowa. Od razu zatrzymały mnie, na ile skupiam swoją uwagę na Bogu, ale także co zrobić, żeby świat przestał się (bardzo często nieświadomie) dusić sobą samym. Od razu kieruję się do słów wielkiego mistrza teologii naszych czasów, niezwykle wielkiej pokory, Ojca Świętego Benedykta XVI, który powiedział: 

Bez perspektywy życia wiecznego postęp ludzki na tym świecie pozbawiony jest oddechu. Zamknięty w ramach historii, wystawiony jest na ryzyko, że będzie sprowadzony jedynie do tego, żeby coraz więcej mieć. 

Zobaczmy! Człowiek naturalnie odczuwa potrzebę do słuchania głosu Boga, bliskości z Nim, aby to Stwórca, który stworzył człowieka i świat kierował nim, aby człowiek poprzez zbawczą mękę i śmierć Chrystusa mógł żyć wiecznie, aby nie skupiał swojej uwagi na tym, co materialne, co pociąga go niekoniecznie tak samo jak Boże natchnienia. 
   Jednakże i tego co ludzkie człowiek nie może często opanować, zwłaszcza, kiedy ma przed sobą Boże perspektywy życia (tzn. żyje z Bogiem, odczytuje Boży plan na swoje życie)
Wiemy dobrze o walce duszy z ciałem, o której wspomina św. Paweł (Ga 5,17), że jest to nierówna walka, ale możliwa i warta świeczki mówiąc krótko i prosto. Często zmagania z naszym ciałem, jego zachcianki, wydają się oddalać od Boga, o tyle o ile są duże. Zastanawiam się, czy wybór kurtki, bluzy, elementów do życia domowego nie pochłania mnie głęboko, bo jeśli pójdę w materializm i będę większość czasu o tym myślał, oddalam się od Boga, co prawda może nie są to gigantyczne kroki, ale mogą przybrać na częstotliwości. To samo z innymi pragnieniami, żądzami stanowiącymi pokusę. 
   Znów odnosimy się do Benedykta XVI, który udziela nam życiowej porady: 

Bez prawdy miłość staje się sentymentalizmem. Miłość staje się pustym słowem, które można dowolnie pojmować. Na tym polega nieuchronne ryzyko, na jakie wystawiona jest miłość w kulturze bez prawdy. Pada ona łupem emocji oraz przejściowych opinii jednostek, staje się słowem nadużywanym i wypaczonym i nabiera przeciwstawnego znaczenia.
(Caritas in veritate 3)

Także w architekturach naszych kościołów widzimy na czym nasza uwaga się skupia: jest to mieszkanie Ukrytego Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie (tabernakulum) i krzyż. Jednak nie wszędzie te fundamentalne elementy wyposażenia świątyni zajmują swoje centralne miejsce (pomijamy katedry i Bazylikę św. Piotra w przypadku tabernakulum). O tym także Benedykt XVI pisał i apelował:


Tam, gdzie wspólne zwrócenie się na Wschód nie jest możliwe, tam jako Wschód duchowy służyć może krzyż... Powinien on stać na środku ołtarza oraz być punktem skupiającym wzrok kapłana i modlącego się zgromadzenia.  (...) 




Do prawdziwie absurdalnych zjawisk ostatnich dziesięcioleci zaliczam fakt, że krzyż jest odstawiany na bok, aby nie zasłaniał kapłana.Czy krzyż przeszkadza Eucharystii? Czy kapłan jest ważniejszy od Chrystusa? 
Ten błąd należy naprawić możliwie jak najszybciej; da się to zrobić bez konieczności ponownych przebudowań. Punktem odniesienia jest Pan. Jest On wschodzącym Słońcem historii. Można zatem wybrać krzyż przedstawiający Mękę, uobecniający Cierpiącego, który za nas pozwala przebić swój bok, z którego wypływa krew i woda - Eucharystia i chrzest, bądź też krzyż Chrystusa tryumfującego, który wyraża myśl o Powtórnym Przyjściu i na nie kieruje spojrzenie. Zawsze jest to bowiem „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki" (Hbr 13,8)." 
"Duch Liturgii"

   Odważnie i z właściwą sobie mądrością kard. Joseph Ratzinger (poźn. Benedykt XVI) w liturgicznych i teologicznych już teraz ściśle ramach ukazuje nam cel, na który warto kierować wzrok i uwagę.



Pomyślmy także, czy często kierujemy naszą uwagę na wypoczynek, tak ważny dla nas... czy widzimy Boga w dziele Jego stworzeniach; w górach, w wodzie, w krajobrazach, w powietrzu.

Psttt!!!... proszę Was o modlitwę, posty i wyrzeczenia w intencji Papieża Benedykta seniora