poniedziałek, 23 lipca 2018

Ciszej tam, proszę! Spokój!... paradoks milczenia



   Cieszy mnie fakt, że blog cieszy się powodzeniem w oczach znajomych i przyjaciół, w oczach ludzi wartości. Powtarzam, że nic sobie nie zawdzięczam. Biorę sobie na warsztat prośbę Przemka, jednego z kumpli, aby pisać częściej.
   Dziś temat ważny. Nie wziął się znikąd. Pewna koleżanka odpisała mi, że jej wakacje przebiegają spokojnie, bardzo spokojnie. Mało tego - sprawia jej to radość.
   Bo dziś potrzebujemy spokoju i ciszy. Jednak unikajmy paradoksu, bowiem prosząc o ciszę i spokój (jak często na co dzień) sami możemy w sobie wzbudzić zamęt. Dużo potrzeba opanowania, nawet jeśli krzyczę prosząc o ciszę i spokój.
   Taka bolesna prawda. Wszystko krzyczy. Włączysz Facebooka lub Instagrama, nie spodziewasz się co usłyszysz i zobaczysz. Także i w naszych świątyniach, ale i w playlistach, w słuchawkach - za mało spokojnej muzyki, za mało chorału gregoriańskiego, za dużo bębnów i szarpania strun.
   Szukaj ciszy w sobie, trwaj w milczeniu, bo to jest sztuką  - ot, co wynosi się z rekolekcji. I trwaj, w Bożej miłości - Ona jest źródłem wszelkiego milczenia i spokoju. Wpadasz w grzech, zaraz powstawaj.
Wczoraj pisząc post chodziły mi po głowie słowa: Trwajcie w miłości mojej. Dzisiaj są one częścią Ewangelii.
   Koniec mistrzostw, ale w świecie nie brak okazji do krzyku. Starajmy się urządzić każdy u siebie strefę ciszy. Na początku nigdy nie jest łatwo, a co łatwe, nie warte zachodu.

 Pokój Dobro! Pax et Bonum! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz