sobota, 14 kwietnia 2018

Wiosenne kadry

 
 

   Sobota. Ciekawy dzień, widać jak wiosna rozgościła się na tyle, że zaprosiła już trochę lata. Dziś pierwszy spacer wzdłuż Sanu był rodzinny - z mamą, bratem i Luką, labradorką. Następny sam, w parku, chwytałem w obiektyw kwiaty, i schodząc z wędrówki, z tyloma myślami w głowie (może będzie osobny wpis) spacerując, nie poszedłem jak zwykle w dół. Zszedłem nieco na ubocze, w podwórze, gdzie nigdy dotąd nie byłem i uchwyciłem Archikatedrę Przemyską w inny niż powszechnie znany kadr













Dzisiaj także wrzuciłem spontaniczne, nieprofesjonalne dzielenie się Słowem Bożym na jutro. Dziękuję Januszowi Gawłowi AJC za motywację, a do Jakuba Wajdy kieruję słowa wdzięczności za podjęcie się remontu mojego kanału na YouTube (tutaj) i polecam serdecznie nowo powstały kanał mojego dobrego znajomego, o. Tomasza Trawińskiego OFMConv, który nagrywa cenne dla nas refleksje dotyczące codziennego Słowa Bożego sTrawa Słowa 

Warto pamiętać, że gdy inni zawiodą, czeka na Ciebie Bóg ze Swoim Słowem. 





poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Do kolegów tradsów słów kilka



   Wielu zna mnie lub kojarzy jako tzw. tradsa, człowieka, który angażuje się w sprawy tradycyjnej liturgii i tylko właściwie ją chciałby w swoim kościele. Niestety, mój tradycjonalizm jest domorosły (jak to powiedział kiedyś pokorny kapłan sprawujący Mszę w KRR z Diecezji Sandomierskiej), nie sypię przepisami Ceremoniale czy Rubrycel. Jak dobrze wiecie, kiedy pierwszy zapał mija, kiedy człowiek dorasta, dojrzewa do pewnych rzeczy i widzi z daleka swoje błędy. Już nie skupia się na tym, czy ksiądz z parafii ma koronkową albę i na ile centymetrów robi znak krzyża.W tym wpisie pragnę udzielić kilka wskazówek ludziom, szczególnie młodym Tradycji Liturgicznej, nie mam zamiaru krytykować w/w środowisk, ale po bratersku podzielić się swoim spostrzeżeniem i zwrócić uwagę na sprawy istotne. A zatem, zapnijcie pasy.
   Długo trzeba byłoby opisywać moje dzieje w tradi świecie. Niestety, albo i stety, czas poznawania tajemnic Tradycyjnej Mszy Świętej przypadł na okres dojrzewania. I tyle słowa wstępu. Do dziś bardzo cenię sobie (z właściwym na swój wiek podejściem do sprawy) liturgię sprzed Soboru Watykańskiego II. Rzeczywiście, ona ubogaca naszą wiarę w dzisiejszym świecie. Zachwyca nie tyle pięknem formy co treścią i mocnym nawiązaniem do ogólnej Tradycji Kościoła. Absolutną rację miał Umiłowany Ojciec Święty, Benedykt XVI, wydając list Summorum Pontificum pozwalając na odprawianie Mszy w Klasycznym Rycie Rzymskim wszystkim kapłanom obrządku rzymskiego. W tym liście wyraża swoje głębokie pragnienie, aby Msza w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego - jak sam to określił - była sprawowana w miarę możliwości w każdej parafii raz w tygodniu.
   Ad rem. Ostatnimi czasy bardzo mnie denerwuje podejście wielu osób związanych z tradycyjną liturgią. Bo tak naprawdę trzeba by wspomnieć, że właśnie przez osoby mocno związane z Tradycją Liturgiczną, dopuszczałem się wielu błędów w swoim myśleniu, zachowaniu, wiele z tych osób bardzo mnie zraniło, co im przebaczam. Niestety taka właśnie osoba działa na niekorzyść moich znajomych, jest podobno kapłanem, nie wiadomo nam w jakiej diecezji i tak naprawdę gdzie, bo jej działalność opiera się na trollingu i poniewieraniu innymi przez społecznościowe media. Ze spraw bieżących: nie wiem co może dać użalanie się nad błędami, nadużyciami, często właśnie tymi małymi (bo takie wielkie nadużycia to temat na osobny artykuł) w mediach, grupkach... co może dać obrażanie się? Co może przynieść hejt na kapłana za brak koronki, za ciągłe używanie II ME, za działalność poprzez dobrze przygotowaną modlitwę o uzdrowienie? NIC. Niestety trzeba zauważyć swoje wady, błędy, grzechy.
   Pamiętam dobrze, kiedy czytając o zmianach w liturgii po ostatnim soborze bardzo mnie smuciły i buntowały wynaturzenia liturgiczne, tańce na liturgii (o zgrozo), próba konsekracji wafla i wina w kieliszku (o zgrozo do potęgi), inby u łódzkich jezuitów, sztuczne paschały i wiele wiele innych, czy ostatnio bodajże w Brazylii, procesja z latającą na dronie monstrancją z Najświętszym Sakramentem... tak! Trzeba robić wszystko co w naszej mocy, w zależności na jakim stopniu stoimy, aby pozbyć się takich incydentów. Zacznijmy od modlitwy i wyrzeczeń. Wiem ile można sobie zaszkodzić apelami o "walce" przeciw temu w mediach społecznościowych. Ile osób można skłócić, ile krzywd narobić.
Wczoraj słuchałem krótkiego podzielenia się Słowem Bożym znajomego kapłana zakonnika. Przewijam dalej Facebooka, a tam jakiś post z pewnej grupy dotyczący stroju kanonika, czy coś w tym stylu. W każdym razie dyskusja o szczegół! Albo niestety oranie się samych w komentarzach...
   Krytyka niczego nie zmieni. Chociaż tu trzeba przyznać rację, że w dzisiejszej liturgii przydałoby się więcej staranności, poliestrowe peleryny można byłoby zastąpić skromnymi, albo zdobnymi z niezłego materiału ornatami.Mamy w wielu naszych zakrystiach w dobrym stanie stare ornaty. Czemu by nie? Podnieść także wypadałoby poziom muzyki liturgicznej i zawsze pilnować, aby liturgia była zawsze 1) solidnie przygotowana 2)solidnie odprawiona (jest coś takiego jak OWMR) 3)solidnie przeżyta. Bo liturgię się odprawia, ale i przeżyć trzeba.
   Podsumowując - skupiajmy się na istocie liturgii, jaką jest Chrystus, bo to On jest Słowem Wcielonym. Czas zapytać czy nie zagubiłem Go z oczu i z serca. Czy nie uciekam w walkę o szaty i liturgię przed swoimi ciężkimi grzechami... czy ważniejsze będą skarpetki dominikanów na ślubach od intencji, z jaką składają śluby? Ku refleksji. Nie szukajmy dziury w całym, ale też nie powiększajmy przepaści. Pozdrawiam!

niedziela, 8 kwietnia 2018

Radość wielkanocna niech trwa cały czas!


   Dzisiejszy dzień to Święto Bożego Miłosierdzia, obchodzone w niedzielę po Wielkanocy. Jak wiemy Pan Jezus sam domagał się prosząc św. S. Faustynę o ustanowienie tego święta. 
   W naszym mieście miał miejsce Wielkanocny Taniec Uwielbienia, przy pomniku św. Jana Pawła II. Można zobaczyć tutaj. Kto zna to pozna ;p 
To wspaniała okazja do wyrażenia radości z tego że: nie ma Go tu, wstał jak powiedział. Radosne alleluia. Dziś w Ewangelii Jezus nakazuje głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Mamy zanieść to radosne alleluja całemu światu. Bo tak bardzo Go potrzebuje. 
   Dziś także jesteśmy szczególnymi świadkami Miłosierdzia. Odmawialiśmy na całym świecie Koronkę do Bożego Miłosierdzia, którą tej samej s. Faustynie podyktował Pan Jezus. 
   Czytając na zakończenie dnia Dzienniczek św. S. Faustyny znalazłem wyżej zamieszczone słowa. Siostra Faustyna dziękuje najpierw za poznanie swoich słabych, nędznych stron, następnie za wielką łaskę i miłosierdzie względem niej



... słabości i trudności, nasze nędze są miejscem Jego działania, Jego łaski. Dziś szczególnie zostaliśmy oczyszczeni. 
Dziękuję za ten piękny dzień. Dziękuję za spotkania, za wspólnie spędzony czas. 

środa, 4 kwietnia 2018

O przyjściu wiosny

   Siemaneczko wszystkim! Pomimo obowiązków i zgiełku nie daję się. Przyszła wiosna, zatem korzystam z jej uroków po wszystkim, wieczorem. Cieszę się, bo wczoraj spotkałem się z kumplem (po tzw. fachu zresztą) po dłuższym czasie za co mu dziękuję. Tak właśnie razem przywitaliśmy wiosnę spacerem na wzgórze Kopiec Tatarski i oprócz rozmów o stronie technicznej Triduum, które za nami, zachwycaliśmy się pięknem stworzenia. Zatem wiosna aż prosi się o opis na blogu ;-) 
   Czerwono pomarańczowe barwy nieba, wieczorne malowidła na jego firmamencie robią na człowieku pozytywne wrażenie. 



Wieczorny widok z Kopca Tatarskiego.  O, nawet tematycznie...


   Nie obyłoby się bez wspaniałej kawy na początek w najlepszej kawiarni, u Pawła w MIEJSCU (Rynek 10) link macie tutaj do Miejsca

Widok z Kopca. Wieczór, 3 kwietnia 2018

   Klimat wiosenny, gdzie wszystko powstaje do życia, właściwie podnosi się w stronę słońca, rozpędza energię sprawia, że w mojej głowie kłębi się kilkanaście tematów na raz, a miliony myśli. Teraz właśnie sztuką będzie je poukładać. Na spokojnie.
   Przemyśl wiosną to jest to! Jego położenie w dolinie i na wzgórzach dodaje temu uroku.
Właśnie jesteśmy w oktawie Świąt Zmartwychwstania Chrystusa. To tak, jakby ta niedziela trwała tydzień! W mszale na początku modlitwy eucharystycznej przez te osiem dni dodajemy słowa, że obchodzimy święty dzień Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. (MR dla diec.polskich) To skłania mnie do refleksji nad tym, jak korzystam z najdroższego daru Eucharystii. Ciągle odkrywam ją na nowo...
   Zostawię jeszcze kilka zdjęć.  Zachwycajcie się Zmartwychwstałym w Eucharystii, zachwycajcie się przyrodą i otoczeniem, zachwycajcie się sobą. Tak, sobą. Bo po świętach nie mamy wracać do tego co było przed nimi, ale na nowo, paschalnie się odrodzić, zmieniać się i stawać lepszymi. Pozdrawiam ciepło i serdecznie! :-)

Czas pomyśleć, poukładać, przemodlić


Laudato sii, o mi Signore. Ale wszyscy i tak powiedzą oremus ;-D


i takie inne selfie, kiedy cappuchino jest taaak dobre ;-)

P. S. Zapraszam na instagram 

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Wielkanocny #vlog

Idąc dziś spacerem po parku natchnienie mi podpowiedziało, że to miejsce przypomina opuszczony grób Chrystusa. Trochę. Korzystacie 

sobota, 31 marca 2018

O vere beata nox, quae sola meruit scire tempus et horam, in qua Christus ab inferis resurrexit!

O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę Zmartwychwstania Chrystusa.

   To słowa Orędzia Wielkanocnego Exultet, które usłyszymy już za kilka chwil w liturgii Wigilii Paschalnej. Kochani! Zbliża się moment na radosne Alleluia. Życzę Wam przede wszystkim radości paschalnej, która objawi się w pełnym zjednoczeniu ze Zmartwychwstałym w Eucharystii. Życzę wam niezachwianej wiary, niezawodnej nadziei i doskonałej miłości i rozeznania woli Bożej w życiu każdego z was. Niech Zmartwychwstały wejdzie tam, gdzie Go z różnych przyczyn jeszcze nie ma. 




   Niech Ten, który nas odkupił przenika wasze życie, niech doświadczenie grzechu, który jak mówi Exultet był konieczny, aby świat został odkupiony nie będzie przeszkodą a okazją do intymnego spotkania z Mesjaszem. Pokój i Dobro!!!

czwartek, 29 marca 2018

To jest Ciało Moje za was wydane.

    Dziś jest szczególny dzień. Dziękujemy w sposób szczególny Panu Bogu za dar Eucharystii i kapłaństwa! On zostawił nam Siebie. Poczyńmy w tej ciszy ciemnicy kilka refleksji.

   Będąc na Mszy Krzyżma usłyszałem słowa abpa Adama, który dziękując ministrantom i lektorom za posługę wyraził przekonanie, że w sercach wielu z nas jest zasiane ziarno powołania kapłańskiego. Wtedy właśnie taki ktoś czuje drgnienie serca i wewnętrzną odpowiedzialność. Arcypasterz prosił, abyśmy pielęgnowali w sobie już teraz ten cenny dar. 
   W I liście św. Pawła do Koryntian czytamy dziś takie słowa: 
Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał go i rzekł: To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę! 

   W ciszy ciemnicy, po wielu wcześniejszych zmaganiach, zatrzymują mnie słowa: za was wydane. Pan Jezus posyła kapłanów do wszystkich, i za wszystkich przez ich ręce przychodzi na ołtarz. Pod koniec adoracji po prostu usiadłem z Nim, obok Niego, bo tabernakulum w kaplicy przechowania stoi na podstawie, a ta na ławce. Doceńmy ten dar bliskości samego Boga, szczególnie w tym czasie... On wydał się za nas na mękę i śmierć, dopełnił wydania się w wieczerniku. 
   Módlmy się za kapłanów, o świętość dla nich, oraz o nowych kapłanów. Bo powołani są. Tylko trzeba się wydać Jemu, oddać swoje życie. 

poniedziałek, 19 marca 2018

O cierpieniu, które prowadzi do Paschy


  
   Często przychodzi w naszym życiu sytuacja, kiedy ktoś żali się nam, że cierpi. Co wtedy? Często nie wiemy tak naprawdę co jest istotą Wielkiej Nocy, jak to wyjaśnić? O tym dziś sobie powiemy. 
   Na wstępie umieszczę słowa ku refleksji, fragment II części "Gorzkich Żalów", które wczoraj śpiewaliśmy, które to słowa towarzyszą mi i echem odbijają się wewnątrz mnie: 
Pójdźmyż, grzesznicy, oto nam gotują -
ze Krwi Jezusa dla serca ochłody - 
zdrój żywej wody. 

To dla każdego z nas "gotowano", dla nas wydobywała się Najdroższa Krew, która nas oczyszcza... Zostawiam to Wam do przemyślenia, sobie także.
   Warto w tym miejscu powiedzieć słów kilka o nabożeństwie Gorzkich Żali. Nabożeństwo to zostało napisane w Warszawie, w 1707 roku na potrzeby Bractwa św. Rocha przy kościele Świętego Krzyża. Nabożeństwo z jednej strony opiera się na motywach dawnej jutrzni w formie praktykowanej w XVIII w., z drugiej zaś zawiera pewne elementy średniowiecznych pasyjnych misteriów liturgicznych. Na ich podstawie ks.Wawrzyniec Benik ze zgromadzenia księży misjonarzy świętego Wincentego à Paulo opracował strukturę i napisał tekst nowego nabożeństwa. U początku XX wieku dokonano korekt tekstu nabożeństwa ze względu na archaizmy oraz słowa: żydzi (bije, popycha żyd nieposkromiony, Jezu od żydostwa...) Gorzkie Żale to nabożeństwo polskie, nie odprawiane nigdzie indziej, tylko w naszej Ojczyźnie. Dawniej połączone z nieszporami, śpiewane w całości (III części). Czas Wielkiego Postu zmierza ku końcowi. Warto udać się w najbliższą niedzielę na nabożeństwo Gorzkich Żalów.
   Cierpienie Chrystusa, Jego męka i śmierć kończą się zmartwychwstaniem i odkupieniem całej ludzkości. Męka zaprowadziła Jezusa na śmierć, ta zaś do wypełnienia się Paschy. Termin Pascha posiada wiele znaczeń, a wywodzi się z hebrajskiego pesah. Najbardziej znane znaczenia to: skakanie (utykanie, rytualny taniec), przechodzenie. Chrystus przemienia starotestamentalną Paschę w nową, jest On nią sam. Jest nią Jego zmartwychwstanie. Warto podjąć trud dźwigania naszych krzyży, cierpień, gorszych dni i momentów, aby dojść do Paschy, aby odnajdywać w tych cierpieniach Chrystusa, aby oddawać Mu cierpiących... 
   Kolejna rzecz - dziś także przypomniały mi się słowa znajomego człowieka, którego spotkałem jakiś już czas temu po jego powrocie z Maroka. Rzekł wtedy, że nie znosi widoku twarzy ludzi tutaj, smutnych, zagniewanych, smętnych. Faktycznie, może i wziąłem sobie to wtedy do serca, ale to jest prawda. Chrześcijanin nie może się smucić, powinien mieć twarz radosną, albo jeśli tego wymaga sytuacja, czas czy nastrój, zamyśloną, poważną, ale nigdy ponurą, smętną, złą. Często w autobusie, na mieście widzę smutne, przygnębione, posępne, zagniewane. I myślę sobie: czy nie szkoda życia na taki wyraz twarzy i nastrój ducha? Stroniąc od naiwności i wesołkowatości trzeba utrzymywać w sobie radość, zwłaszcza jeśli wczoraj byłeś w kościele i przyjąłeś Komunię Świętą, swojego Pana! Nosisz Go w sobie! Jego...! Jest poniedziałek, lub coś cię gryzie, ale nie trać czasu na bycie ponurym. Szkoda życia. Jezus Cię odkupił przez mękę i Paschę, został z Tobą w Sakramencie Ołtarza, możesz przyjść do Jego kapłanów i wyzbyć się grzechów, On stworzył piękny świat, innych ludzi, zechciej wyjść na spotkanie drugiego, na spotkanie z przyrodą, na spotkanie z Bogiem... pomimo, że tutaj np. warunki są jakie są. 

   Słyszę też ostatnio, że tych Świąt z roku na rok czuć coraz mniej, a zwłaszcza w takiej scenerii atmosfery. Nie chodzi o atmosferę. Chodzi o przeżycie! Jak przeżyję liturgię Wielkiego Tygodnia, i czy przeżyję  PRZEJŚCIE - PASCHĘ w Wielką Sobotę wieczorem... nie o ilość jaj, potraw, o klimat. Istotą jest cierpiący, umierający i zmartwychwstający Zbawca, Odkupiciel, Jezus Chrystus. 
   Niech podsumowaniem i klamrą spinającą te myśli będą słowa Orędzia Wielkanocnego (Exultet), które usłyszymy śpiewane w Wielką Noc: 
Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani. Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni.
(...)

O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa.
O tej to nocy napisano: a noc jako dzień zajaśnieje, oraz: noc będzie mi światłem i radością.

wtorek, 6 marca 2018

Na czym skupiamy naszą uwagę?


   Kochani! Dziś tak po prostu zrodziło się we mnie pytanie o fundamentalne rzeczy, tzn. na czymś co wyznacza nasz życiowy szlak. Na czym skupia się uwaga człowieka. Bo tak trudno dziś w zabieganym świecie znaleźć czas na takie pytanie, nie zawsze szczerze do tego podchodzimy. 
   Przeglądając dziś pewien portal społecznościowy zauważyłem udostępniony przez znajomego cytat nieznanego pochodzenia: Kto nie oddycha Bogiem, udusi się sobą. ... jakże mocne słowa. Od razu zatrzymały mnie, na ile skupiam swoją uwagę na Bogu, ale także co zrobić, żeby świat przestał się (bardzo często nieświadomie) dusić sobą samym. Od razu kieruję się do słów wielkiego mistrza teologii naszych czasów, niezwykle wielkiej pokory, Ojca Świętego Benedykta XVI, który powiedział: 

Bez perspektywy życia wiecznego postęp ludzki na tym świecie pozbawiony jest oddechu. Zamknięty w ramach historii, wystawiony jest na ryzyko, że będzie sprowadzony jedynie do tego, żeby coraz więcej mieć. 

Zobaczmy! Człowiek naturalnie odczuwa potrzebę do słuchania głosu Boga, bliskości z Nim, aby to Stwórca, który stworzył człowieka i świat kierował nim, aby człowiek poprzez zbawczą mękę i śmierć Chrystusa mógł żyć wiecznie, aby nie skupiał swojej uwagi na tym, co materialne, co pociąga go niekoniecznie tak samo jak Boże natchnienia. 
   Jednakże i tego co ludzkie człowiek nie może często opanować, zwłaszcza, kiedy ma przed sobą Boże perspektywy życia (tzn. żyje z Bogiem, odczytuje Boży plan na swoje życie)
Wiemy dobrze o walce duszy z ciałem, o której wspomina św. Paweł (Ga 5,17), że jest to nierówna walka, ale możliwa i warta świeczki mówiąc krótko i prosto. Często zmagania z naszym ciałem, jego zachcianki, wydają się oddalać od Boga, o tyle o ile są duże. Zastanawiam się, czy wybór kurtki, bluzy, elementów do życia domowego nie pochłania mnie głęboko, bo jeśli pójdę w materializm i będę większość czasu o tym myślał, oddalam się od Boga, co prawda może nie są to gigantyczne kroki, ale mogą przybrać na częstotliwości. To samo z innymi pragnieniami, żądzami stanowiącymi pokusę. 
   Znów odnosimy się do Benedykta XVI, który udziela nam życiowej porady: 

Bez prawdy miłość staje się sentymentalizmem. Miłość staje się pustym słowem, które można dowolnie pojmować. Na tym polega nieuchronne ryzyko, na jakie wystawiona jest miłość w kulturze bez prawdy. Pada ona łupem emocji oraz przejściowych opinii jednostek, staje się słowem nadużywanym i wypaczonym i nabiera przeciwstawnego znaczenia.
(Caritas in veritate 3)

Także w architekturach naszych kościołów widzimy na czym nasza uwaga się skupia: jest to mieszkanie Ukrytego Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie (tabernakulum) i krzyż. Jednak nie wszędzie te fundamentalne elementy wyposażenia świątyni zajmują swoje centralne miejsce (pomijamy katedry i Bazylikę św. Piotra w przypadku tabernakulum). O tym także Benedykt XVI pisał i apelował:


Tam, gdzie wspólne zwrócenie się na Wschód nie jest możliwe, tam jako Wschód duchowy służyć może krzyż... Powinien on stać na środku ołtarza oraz być punktem skupiającym wzrok kapłana i modlącego się zgromadzenia.  (...) 




Do prawdziwie absurdalnych zjawisk ostatnich dziesięcioleci zaliczam fakt, że krzyż jest odstawiany na bok, aby nie zasłaniał kapłana.Czy krzyż przeszkadza Eucharystii? Czy kapłan jest ważniejszy od Chrystusa? 
Ten błąd należy naprawić możliwie jak najszybciej; da się to zrobić bez konieczności ponownych przebudowań. Punktem odniesienia jest Pan. Jest On wschodzącym Słońcem historii. Można zatem wybrać krzyż przedstawiający Mękę, uobecniający Cierpiącego, który za nas pozwala przebić swój bok, z którego wypływa krew i woda - Eucharystia i chrzest, bądź też krzyż Chrystusa tryumfującego, który wyraża myśl o Powtórnym Przyjściu i na nie kieruje spojrzenie. Zawsze jest to bowiem „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki" (Hbr 13,8)." 
"Duch Liturgii"

   Odważnie i z właściwą sobie mądrością kard. Joseph Ratzinger (poźn. Benedykt XVI) w liturgicznych i teologicznych już teraz ściśle ramach ukazuje nam cel, na który warto kierować wzrok i uwagę.



Pomyślmy także, czy często kierujemy naszą uwagę na wypoczynek, tak ważny dla nas... czy widzimy Boga w dziele Jego stworzeniach; w górach, w wodzie, w krajobrazach, w powietrzu.

Psttt!!!... proszę Was o modlitwę, posty i wyrzeczenia w intencji Papieża Benedykta seniora



niedziela, 25 lutego 2018

Dźwiganie codzienności. Kolejny #vlog

Witam Was serdecznie. Kochani czytelnicy! Dziękuję za wyrazy sympatii, zwłaszcza co niektórym stałym czytelnikom bloga szczególnie za pozytywne głosy do wielkopostnego vloga. I oto znowu narodził się kolejny vlog, ha ha!

Wielki Post, mały vlog#3

Bogu niech będą dzięki za trud krzyża codziennego w moim życiu. Za to, że jestem taki słaby, mały, na tyle na ile w Jego oczach. Za to, że nie idę za Nim z chęcią łatwego życia. Za każde wyzwanie. Już niedługo czas podjąć trud stażu w biurze kurierskim. Oby ten czas dobrze upłynął, żebym miał czas na bloga i na Boga ;)


Cieszę się i oddaję to Bogu, ze zwycięstwa w turnieju piłki nożnej oraz za dni skupienia w Krakowie Bronowicach u Braci Mniejszych. To zdjęcie sprzed tygodnia napawa mnie nadzieją, że dla kogoś mogę być promykiem dobroci i Ewangelii i oni dla mnie.

czwartek, 15 lutego 2018

Wielki Post, mały vlog#1

Niech te kilka myśli pomoże nam w rozpoczęciu tego szczególnego czasu pracy nad sobą i czynieniu dobra. 


W następnym powiemy sobie o celach Wielkiego Postu, o istotnych sprawach każdego z osobna. 

poniedziałek, 12 lutego 2018

O wielkiej Miłości. O drodze.

Trafiłem w Internecie na to wyjątkowe kazanie. Przyznam się, że bałem się odtworzyć czy ksiądz będzie tańczył, śpiewał płytkie piosenki miłosne. Nie. Tym razem to solidne i zwięzłe kazanie o miłości z Pieśni nad pieśniami. Kaznodzieja ów wskazuje że małżonkowie są dla siebie drogą do świętości. Przekonuje, że zawarcie małżeństwa ma być początkiem szalonej miłości.

   https://youtu.be/lbPcZ-3UiGE

Zobaczcie! Jak dzisiaj przekłamuje się miłość, w mediach, w naszych środowiskach. Zamykamy ją w ciasne schematy. Często ktoś traci w nią wiarę bo nie otrzymał jej prawdziwego obrazu albo co gorsza - nie doświadczył jej. 

Dziś trzeba światu miłości. Potrzeba solidnych małżeństw. Solidnych? Tak! Szalonych miłością. Kochających Boga. Ufających sobie. Potrzeba nam takich kapłanów jak ten ojciec powyżej. Wiadomo nie będzie kapłanów jeśli nie będzie rodzin. Spróbujmy zdefiniować na nowo miłość. Odkrywajmy ją.

Skrycie marzę o byciu takim kapłanem dla ludzi. Szczerze pragnę, żeby moi przyjaciele znajdując swoją drugą połówkę na całe życie byli dla siebie drogą do świętości. Żeby oszaleli z miłości. Bo to jest piękne...

Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim. 
1 J 4,17

czwartek, 8 lutego 2018

Zimowy czas. Jak go spędzić żeby zachować ciepło?


   Lubię rozpoczynać nowy wpis intrygującym tytułem. Ten jest wyjątkowo niecodzienny. O co chodzi?
   Krótko mówiąc, przyszła spóźniona zima. Spadł śnieg. Nie pochodzę sobie w lżejszych butach. Co zrobić, żeby nie zmarznąć?
   Hmm. Ktoś zaraz odpowie: gorąca kawa, herbata lub czekolada, grzane piwo (mniam!), ciepły koc, dobre ubranie i tak dalej, i tak dalej. Mi zaś chodzi o zmarznięcie duchowe. Co zrobić, żeby nasz duch nie zamarzł w codzienności? Na pewno Słowo Boże. Ono pokrzepia i zagrzewa do walki. Dobra lektura! Można połączyć z w/w napojami. Nasz duch, ale i umysł powinien zachować dobrą kondycję, w czym dobra książka pomoże. I tu okazja do reklamy. Niecodziennej. Otrzymałem od Pawła, znajomego z Facebooka, książkę jego autorstwa. Jej recenzja już niebawem na blogu. Oto i ona:

  Historia nawróconego gangstera na pewno sprawdzi się w tym czasie profesjonalnie. Obawiam się, że potrzebuje zestawu chusteczek. To autentyczne przeżycia Pawła. Porywa serce już od początku. 
   Nie zapomnijmy, że najlepszym rozwiązaniem jest codzienna Eucharystia. Zachęcam, może to właśnie tej zimy przełamiesz lód swego serca, niezależnych od Ciebie przeszkód i przyjmiesz od dawna Komunię świętą? ... 
   Na koniec zachęcam do odbycia rekolekcji. Różnych. W Internecie ofert jest wiele. Zachęcam także do spędzania tego czasu ze znajomymi, rodziną i przyjaciółmi. A pomimo wszelkich trudności codziennego życia, odnajdźmy się w cichej adoracji Najświętszego Sakramentu - i tak przetrwać byle do wiosny! 

niedziela, 4 lutego 2018

Bez Ciebie nie żyję - czyli kilka myśli

   Właśnie zakończyłem pewne rekolekcje. Jednak one nie kończą się wcale. Dopiero się wszystko zaczyna. Dużo bym musiał napisać, dużo musiałbym prywatności tu pozostawić a tą jednak szanujmy. Myśl jaka mi towarzyszy z konferencji i kazań: nie mogę żyć bez Boga. Bez Chrystusa nigdzie nie idę. Nie ma nic sensu. Dlatego jak Piotr z dzisiejszej niedzielnej Ewangelii, ścigam Pana. Musimy ścigać Jezusa jeśli chcemy Nim żyć, być przy Nim i wsłuchiwać się w Jego głos.


   Na pewno słowa, jakie usłyszałem i przeczytałem w tym czasie zostaną głęboko w moim sercu i umyśle, kiedy Jezus idzie do uczniów po jeziorze:

Uspokójcie się! To Ja jestem! Nie bójcie się! 

Zawsze w problemach, zwątpieniu i obawach mogę sobie przypomnieć słowa skierowane do mnie. Właśnie te. 

Kończąc moje refleksje przypomina mi się myśl z ostatniej konferencji: dzisiaj często kapłaństwo i Eucharystia spotykają się z niezrozumieniem i niedocenieniem. Nie docenia się dziś tego, że tak naprawdę nie ma nic piękniejszego, bardziej radośniejszego i cennego od daru żywego Boga w Eucharystii przychodzącego za pośrednictwem kapłanów. 

Reasumując proszę o modlitwę za kapłanów, zakonników, szczególnie tych w Kalwarii Zebrzydowskiej. Proszę o modlitwę też za mnie i pięciu chłopaków odbywających ze mną ten czas. Bogu niech będą dzięki! 

wtorek, 30 stycznia 2018

Idzie ku lepszemu

   Dzisiejsza noc jaśnieje światłem jak dzień. Wracając z urodzin zaprzyjaźnionego lektora, z którym stoję przy jednym ołtarzu nasuwa mi się tyle refleksji.
   Jedną z nich jest fakt współpracy człowieka z przyrodą. Tak to Pan Bóg stworzył człowieka i świat żeby jedno z drugim harmonizowało i współgrało. Dziś mamy pełnię. Szczerze trudno mi było przyjąć fakt, że była to godzina 21:24.


   Dzisiaj spontanicznie zapytałem w transmisji live na moim Facebooku o czym pisać na blogu... dostałem dużo ciekawych podpowiedzi i będę się starał poszerzyć wachlarz wpisów i tematów. Będzie o podróżach, marzeniach, powołaniu, miłości (Tak, takie tematy chcecie poruszać i jestem z Was dumny 🙂 ) 

Trzymajcie się ciepło! Spokojnej nocy i spokojnego tygodnia. 

piątek, 26 stycznia 2018

Radosny żebrak, czyli z notatnika książkomaniaka


   Początek XIII wieku, Włochy. Ta książka sprawia, że przenosi człowieka w wyobraźni do tego miejsca i do tych czasów, mimo tego, że nigdy tam nie byłem. Mowa o wspaniałej powieści, której autorem jest Louis de Wohl. Zbliżam się do jej kresu i chyba trzeba powiedzieć, ze żal ją kończyć. 
   Jak czytamy w opisie książki, Całość wypełniona jest żywą akcją i intrygą z ciekawie zarysowanymi postaciami, wśród których znajduje się piękna święta Klara, Fryderyk o twarzy jastrzębia - król Sycylii i Świętego Cesarstwa Rzymskiego, sułtan Al-Kamil, papież Innocenty III... scenerią wydarzeń jest Asyż, Rzym i Sycylia oraz niebezpieczne piaski Egiptu. Na postawie tej książki nakręcono film fabularny pod tytułem Franciszek z Asyżu. 




Szukam w wyobraźni słów, które towarzyszyły mi w czytaniu tej lektury. Łatwe to nie będzie, ale spróbuję. 
   Bardzo mnie poruszały burzliwe momenty z historii, takie jak walka cesarza z papieżem, zmiany polityczne, rozwiązywanie problemów. Jednak bardziej poruszała mnie historia poszukiwania sensu życia i Pana Boga przez młodego Franciszka Bernardone. To, jak spotyka Jezusa w małym, zniszczonym nieco kościele San Damiano. To, że majątki rodzinne przeznacza na jego odbudowę, to, jak oddaje swoje odzienie publicznie ojcu i podejmuje decyzję, że Ojcem będzie nazywał odtąd tylko Boga; to, jak wcześniej jest niezrozumiany przez swoich znajomych, przyjaciół... i to, jak wielka ilość mężczyzn różnego stanu (szlachcice, księża, prości chłopi) przyłączyła się do niego, stając się braćmi, ergo Franciszek stara się o zatwierdzenie Regula Vitae - to, jak zakłada Zakon Braci Mniejszych.
   Są tu momenty, kiedy utożsamiam się z Radosnym Żebrakiem. Wiem, co czuł, kiedy odrzucił go ojciec, kiedy przyjaciele go nie rozumieli, kiedy doświadczył radości spotkania z Bogiem i postanowił radykalnie iść za Nim, kiedy jego serce doznaje przemiany, a myśli nabierają właściwego kierunku; kiedy odkrył swoje powołanie.
   Na koniec pozostało mi tylko polecić tą wspaniałą powieść. Dobrze sprawdza się jako lektura w wolnym czasie przy kawie, w podróży czy w momencie poszukiwania swojego powołania i miejsca w świecie. Powyżej znajduje się jej zdjęcie. Jeszcze raz zachęcam Was, Drodzy Czytelnicy. Pokój i Dobro! 

P.S. jeśli chodzi o ten folderek, to służy mi jako zakładka do tej książki. Ma już swoje lata. 



środa, 24 stycznia 2018

Uczyń mnie mniejszym. O modlitwie franciszkańskiej.

   Nie ma jej w Pismach św. Franciszka, chociaż jest dosyć popularna i jemu przypisywana. Znana także jako po prostu modlitwa o pokój. Jej historia jest ciekawa, a pierwszy polski przekład tejże modlitwy ukazał się około 1946 roku. Ale ja dziś nie o tym. Jakie miejsce zajęła w moim życiu i o co chodzi w jej wezwaniach? 
   Święty Franciszek od czasu wyboru jego imienia do Sakramentu Bierzmowania pełni istotną rolę w odczytywaniu Bożej woli oraz mojej duchowości tzw. prywatnej. Bardzo spodobała mi się modlitwa franciszkańska, ujęta w pieśniach, piosenkach czy to odmawiana w każdy poniedziałek przez Franciszkanów Świeckich. Jej wezwania są głęboko moimi prośbami. Niedawno wrzuciłem na mój Facebook kolaż przeze mnie zrobiony z obrazem świętego i tekstem modlitwy: 


   

Pierwsze wezwanie zawiera program franciszkańskiego życia w skrócie.
 
Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju, 

Franciszek nazwał swoją wspólnotę Zakonem Braci Mniejszych (Ordo Fratrum Minorum) a także sam uważał się za najmniejszego ze stworzenia, aby służyć i nieść pokój i dobro. To dla mnie jeden z priorytetów - prośba do Pana Boga o uczynienie mnie mniejszym, pokornym i zdatnym do roznoszenia Jego pokoju i dobra jest stale aktualna. Jednak nie poprzestajemy na samym pokoju, coby nas do pacyfistów nie porównywano, ale
  
 abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść,

to także moje głębokie pragnienie aby zarażać miłością Chrystusową miejsca skażone przez szatańską nienawiść, wokół siebie i w całym świecie. 

wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda, 
wiarę tam, gdzie panuje zwątpienie

I tu mogło by się wydawać, że zaczynają się schody. No bo przyznajcie, wybaczenie nie jest takim łatwym aktem woli... trzeba dużo wysiłku i modlitwy o wybaczenie komuś, kto nas skrzywdził, ale myślę, że Franciszek chce żeby nie tylko przebaczać, ale i nakłaniać do niego, przekonywać o jego owocach.Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że to nie jest takie trudne. Teraz tak stwierdzam, choć każde przebaczenie było jest i będzie świadomym aktem woli. Zwątpienie to częste zjawisko w naszym społeczeństwie. I oto nie lada wyzwanie, warte każdego wysiłku, bo jakaż korzyść z zatrzymywania wiary w swoich czterech ścianach?... 

nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz, 
światło tam, gdzie panuje mrok, 
radość tam, gdzie panuje smutek.

Tak, tak, tak! Chcę tego coraz bardziej, sprostać za każdym wezwaniem tej modlitwy. Robię, to oczywiście, już teraz na ile mi wystarcza siły i łaski. Mamy być mniejsi, mamy nieść ludziom nadzieję, aby wyrywać ich ze zniewolenia rozpaczy, być im światłem, emanować na nich Chrystusem, bo mrok na każdym kroku.

Spraw, abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać, 
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć, 
nie tyle szukać miłości, co kochać 

Franciszek, jak każdy człowiek doświadczył egoizmu, i w tych słowach właśnie nas przestrzega, żebyśmy jako jego bracia ale i nie tylko, w egoizm nie popadali. Muszę pamiętać o tym, że inni czekają na pocieszenie, żebym nie skupił się na swoim smutku, troskach, bo zły tylko na to czeka. Kochaj innych, nie czekaj na miłość, no bo przecież 

  dając, otrzymujemy, wybaczając, zyskujemy przebaczenie;
a umierając, rodzimy się do wiecznego życia. 
Przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. 

I tak żyć! :) 

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Reaktywacja



Pan Bóg zaskakuje. Dobrze o tym wiem, jak i wy. Postanawiam reaktywować bloga, chociaż nie wiem do końca na jaki temat on będzie. Dlatego też proszę o wskazówki i porady doświadczonych kolegów w temacie. 
   Pozdrawiam Was i czekam na Wasze odpowiedzi. 
   
   Wojtek 

piątek, 6 stycznia 2017

W Nowy rok

Nowy rok, nowe dzieje 

   W nowym roku nie robię jakichś mega postanowień. Chciałbym stopniowo stawać się coraz lepszym człowiekiem, zdać maturę i ... (zobacz post pierwszy) 
   W nowym roku zacząłem pisać w nowo założoniej stronie  przez znajomego Księdza Piotra - internetowy miesięcznik KatoTrendy. Link do mojego artykułu:

http://katotrendy.ewangelizuj.pl/artykuly/czy-koledy-sa-zbyt-radosna-tworczoscia-kosciola/

Zachęcam do przeczytania wszystkich.